Dziś krótko, bo książka, o której będę pisać, nie zasługuje na dłuższe wywody.
Nie wiem, czy kojarzycie tego pana. Niekryty Krytyk ma swój kanał na YouTubie i szczyci się tym, że jest najpopularniejszym tam kolesiem w polskim Internecie. Wspaniale. Cieszy mnie jego sukces. Och, och, och. Kiedyś oglądałam go z przyjemnością, ale potem było już tylko gorzej, więc przestałam. On ma niby rozbawiać ludzi, a nie sprawiać, że krzywią się oni z niesmakiem. Jednak stwierdziłam, że może w jego książce będzie lepiej. Stary, dobry Krytyk. Ja to naprawdę jestem naiwna.
Zeznania Niekrytego Krytyka to jeden wielki bełkot. Kolejna osoba do sądzenia za marnowanie papieru. To naprawdę powinno być karalne. Czy pisanie książek tak nisko upadło, że może to robić każdy? Nawet ten, który nie ma niczego do powiedzenia? Niekryty Krytyk swój celny dowcip już jakiś czas temu ukrył za chamskimi odzywkami, które w jego mniemaniu są błyskotliwe, a są po prostu obrzydliwe, żałosne i żenujące. Brzmi jak napalony nastolatek, który właśnie odkrył sferę seksu i jest niezwykle tym podekscytowany. Nie wiem, kiedy mu się ubzdurało, że jest jakimś mentorem narodu, zwłaszcza że jego język pozostawia dużo do życzenia. Z jego pisaniny wyziera moralizatorstwo dla ludzi w wieku gimnazjalnym, którzy wciąż szukają autorytetów i trafiają na tego pana. Brzmi on wprawdzie jakby miał sto lat, ale nie to jest najgorsze. Najgorszy jest - jak już wspomniałam - język, którego nie chcę nawet tu przytaczać, coby się nie zniżać do jego poziomu. Te swoje pseudomyśli wystarczyło ulokować na blogu najlepiej z hasłem, do którego nikt nie ma dostępu, a nie kazać jeszcze ludziom za to płacić. Fuj!
Z lepszych i ciekawszych rzeczy, którymi dzieliłam się z Wami na moim profilu na Facebooku (autoreklama, stoczyłam się), to serdecznie polecam film Sekretne życie Waltera Mitty (przy okazji - chciałabym dorwać osobę odpowiedzialną za ten brak odmiany nazwiska). Film świetny, skłania do myślenia i nie jest ciężki! Ma kilka niedociągnięć, ale w ogólnym obrazie są do wybaczenia. Dla mnie 9/10. Nie dam Wam zwiastuna, bo - moim zdaniem - pokazuje on za dużo i odbiera to potem przyjemność z oglądania. Dam Wam za to jedną z głównych piosenek do posłuchania:
Walter Mitty w kinach od tego piątku. Ja miałam przyjemność obejrzeć go na pokazie przedpremierowym (znowu się chwalę, ale raczej po to, żeby nie zostać posądzoną o jakieś niecne czyny ;)). I naprawdę gorąco polecam.
Widzicie? Czasem też coś chwalę, a nie tylko krytykuję! ;)
Nominowałam Twojego bloga do Liebster Blog Award ;)
OdpowiedzUsuńZachęcam do odpowiedzenia na moje pytania: http://life-is-short-make-it-happy.blogspot.com/2014/01/liebster-blog-award-2014.html ;)
Tak właśnie czułam, że ta książka to gniot, więc dobrze, że nie straciłam na nią czasu. Podobnie, jak Ty, dawniej lubiłam Niekrytego Krytyka. Z czasem jednak zrobił się dla mnie monotematyczny, zaczęły mnie drażnić jego słabe żarty, przewidywalne komentarze i obrzydliwie wulgarne porównania. Tego właśnie spodziewałam się po książce, dlatego wolałam jej nawet nie otwierać w Empiku.
OdpowiedzUsuńCo do marnowania papieru, masz stuprocentową rację. Ostatnio nawet mój tata (który nie czyta zbyt dużo) pytał mnie, o co chodzi z tą modą, że teraz KAŻDY pisze książki i KAŻDY pragnie nazywać siebie "pisarzem". Przecież na to miano trzeba sobie zasłużyć. Nie potrafiłam sensownie odpowiedzieć na to pytanie. Jedyne, co mu doradziłam, to trzymać się z dala od tego typu książek. Ja tak robię - w ten sposób oszczędzam zarówno nerwy, jak i pieniądze ;)
Pozdrawiam!
http://przy-swietle-ksiezyca.blogspot.com/
Podzielam wasze zdanie dotyczące poziomu Niekrytego. Ale jakiś tam sposób na siebie znalazł i odbiorców ma. A skoro gimnazjaliści go satysfakcjonują, to wszyscy są szczęśliwi. Ja jednak nie będę mu nabijał wyświetleń.
OdpowiedzUsuńRównież miałem okazję oglądać film i uważam, że był rewelacyjny. Od początku do końca przykuwał moją uwagę i ani chwili się nie nudziłem.
A teraz najważniejsze czyli opinia o samym tekście, który jest zamieszczony. Uważam, że jest bardzo dobrze napisany i trafnie ocenia książkę, z której fragmentami miałem nieprzyjemność się zetknąć. Z samego tekstu czuć też emocje jakie wzbudziła ta książka. I zgadzam się też, że pisarstwo idzie w złą stronę - stacza się co raz bardziej.
Ksiązkę Niekrytego czytałam i choć było to trochę dawno, pamiętam, że baardzo średnio wypadła u mnie. Jak dla mnie człowiek, który na siłę próbuje być popularny, kiedy już dawno nie jest śmieszny.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog. Przeczytałem kilka recenzji i bardzo mi się spodobały. Fajnie piszesz. Zastanawiam się czy nie zainteresowałoby się publikowanie takich recenzji na moim portalu, który działa jako dziennikarstwo obywatelskie
OdpowiedzUsuńBardzo lubiłam go oglądać,później jak również napisałaś - było gorzej.Dzięki twojej recenzji nie zabiorę się za przeczytanie tej książki :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie na recenzję "Dziewczyna z porcelany"
http://zaczytana-na-wieki.blogspot.com/