Wszystkie teksty zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Nie zezwalam na ich kopiowanie i wykorzystywanie osobom postronnym bez mojej uprzedniej pisemnej zgody.

piątek, 21 czerwca 2013

Kilka słów o kondycji współczesnej literatury

Dziś chciałabym podzielić się z Wami moimi przemyśleniami nad literaturą ogólnie.
Ostatnio (coraz częściej) irytuje mnie ilość powstającego badziewia. Dziś każdy może być pisarzem - jest  tylko jeden warunek: trzeba nie być analfabetą. I już. Tyle.
Pamiętam, że gdy miałam 10 lat, marzyłam, by w przyszłości zostać pisarką taką jak Agatha Christie. To była (jest i będzie) dla mnie mistrzyni. Kiedyś bycie pisarzem oznaczało prestiż. Trzeba było mieć talent i zostać odkrytym (ewentualnie gnębić wydawnictwo, żeby nas wydało).
Dziś jest zupełnie inaczej. Nie liczy się, że masz talent. Jeśli nie masz znanego nazwiska i wydawnictwo nie chce Cię wydać, nie ma problemu - jest self-publishing. Wykładasz kasę i masz (coraz więcej jest takich wydawnictw). 
Po prostu irytuje mnie, że powstaje multum książek, w których autorzy snują swoje wynurzenia (często bezsensowne i głupie) i nikt nie ma z tym problemu. Dziwię się, że jeszcze ekolodzy nie zaczęli działać na tym polu.
Na tonę papieru potrzebnych jest 17 drzew. Tona to około 200 000 kartek. Przeliczcie sobie sami, ile książek w tym będzie (w zależności od tego jak grubą książkę przyjmiemy). 
Parę dni temu czytałam książkę Macieja Stuhra W krzywym zwierciadle. Jest to zbiór felietonów, które ukazały się na łamach czasopisma Zwierciadło w latach 2009-2013. Rozumiecie, dwa razy drukują to samo! To nie jest jakieś objawienie w świecie literatury. Zwłaszcza, że druga część tej książki, czyli opowiadanie, jest po prostu głupie. Tak przy okazji: mistrzem zarabiania kilka razy na tym samym jest National Geographic. Już tłumaczę: od kilku lat kupuję te małe książeczki Martyny Wojciechowskiej z cyklu Kobieta na krańcu świata. Nie powiem Wam po ilu zakupionych egzemplarzach zorientowałam się, że to samo miałabym w trzech książkach: Kobieta na krańcu świata, Kobieta na krańcu świata 2 i Kobieta na krańcu świata 3.  A teraz w księgarniach są "nowe" Dzieciaki świata i Zwierzaki świata (w tych również są powtórzone rzeczy z ww. książek).
Właśnie mam w ręku Jak zostałem premierem Roberta Górskiego i zastanawiam się, po co trzeba zapychać książkę zapisem skeczów, które są znane i ogólnie dostępne (telewizja powtarza je na okrągło, a i w Internecie można je znaleźć). I nie chodzi o to, że ich nie lubię - wręcz przeciwnie, ale czy nie można zrobić o połowę chudszej książki? 
Myślę, że niektórych autorów/wydawnictwa powinno się po prostu karać. I między innymi po to założyłam ten blog, by uwrażliwić Was na marną literaturę.

Polecam jeszcze lekturę: http://www.e-pity.pl/drzewko_za_1gr/eko_newsy/nowa_strona_56/

Co sądzicie? Które książki uważacie za marnotrawstwo papieru i tym samym drzew?

3 komentarze:

  1. Wszystkie Greye i inne Zmierzchy to pierwsze co mi przychodzi do głowy ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Tobą w zupełności. Z marnotrawstwem papieru mamy do czynienia w przypadku książek o tematyce erotyczo-pornograficznej. Dla mnie to żenujące.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja widziałem nawet książkę "100 najlepszych Demotywatorów", gdzie są po prostu czarne strony z obrazkami i linijką podpisu. Wszystko się wydrukuje, co się sprzeda...

    OdpowiedzUsuń

Oczywiście każdy ma prawo do swojego zdania, ale proszę o kulturalne wypowiedzi i krytykę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...